Fakt, że każdy widzi świat po swojemu i nie ma jednej, stałej wizji rzeczywistości było dla mnie ogromnym przełomem w życiu – dzięki temu dużo łatwiej jest mi zaakceptować spojrzenie, działania, wybory i decyzje innych osób.
Mam w sobie teraz o wiele więcej empatii i zrozumienia, a zarazem też ciekawości na to inne spojrzenie. Między innymi dlatego druga osoba jest dla mnie ogromną inspiracją, a porozumiewanie się niejednokrotnie wyzwaniem i fascynującą przygodą.
Myślę, że każdy z nas, przynajmniej w jakimś stopniu, ma potrzebę poczucia bycia zrozumianym i pewnie dlatego tak dobrze czujemy się wśród osób, które mają na przykład podobne doświadczenia czy zainteresowania do naszych. Nie trzeba zbyt długo i dużo tracić energii aby coś wyjaśniać, można po prostu być i cieszyć się tym.
Mam poczucie, że zbyt mało w nas cierpliwości – wszystko chcemy wiedzieć i mieć teraz, już i od razu – stąd łatwo dokonujemy pewnych założeń, oceniamy i mówimy innym co oni myślą przez pryzmat tego co my widzimy, czujemy czy słyszymy nie starając się w ogóle usłyszeć drugiego człowieka.
Aby zrozumieć drugą osobę najpierw trzeba być świadomym tego, że tak funkcjonujemy, po drugie trzeba być świadomym samego siebie aby móc odróżnić „co jest moje” i po trzecie schować swoje ego do kieszeni – wzbudzić i przekierować ciekawość i uważność na swojego rozmówcę, wziąć pod uwagę, że możemy się mylić i dać prawo innym do bycia sobą.
Zamiast mówić komuś: „nie, ta osoba tak tego nie powiedziała, nie masz racji” może spróbować powiedzieć: „to ciekawe, że Ty mogłeś to usłyszeć inaczej niż ja, opowiesz mi o tym więcej?”.
Szczerze? Dla mnie to ogromna przepaść w porozumiewaniu się.
Co czujesz, gdy myślisz o takim podejściu?